Kliknij tutaj --> 🎯 czy mariawici to sekta

Wstęp. Fenomen mariawityzmu związany jest z ziemiami Królestwa Polskiego, gdzie na przełomie XIX i XX wieku narodził się ruch religijny, który dał początek odrębnej od Kościoła katolickiego wspólnocie wyznaniowej. Szczególnym charyzmatem zgromadzeń mariawickich (męskiego i żeńskiego) miała być adoracja Najświętszego Wcześniej praktycznie w ogóle nie istniało w Polsce coś takiego jak sekta, czy "nowa grupa religijna", jak określają ją socjologowie. o. dr Radosław Broniek OP. kapł. Patryk Maria Hubert Rubaj. Parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Żeliszewie Dużym – mariawicka parafia diecezji lubelsko-podlaskiej, Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w RP. W skład parafii wchodzi także kaplica w Dąbrówce-Stanach, gdzie nabożeństwo odbywa się tylko 14 września. Proboszcz parafii opiekuje Mariawityzm dla przeciętnego wiernego niekoniecznie był fenomenem doktrynalnym, ale społecznym. Można go wpisać w nurt tradycyjnego, ludowego antyklerykalizmu, który krytykując zachowania duchownych, czynił to bez odwracania się (przynajmniej deklaratywnie) od wiary katolickiej. Punktem wyjścia dla niego była kondycja moralna KATOLIKU, CZY WIESZ GDZIE WCHODZISZ??? Poznajcie ponad 200 stron i grup, niebezpiecznej sekty "Kościół Boga Wszechmogącego", które tylko UDAJĄ katolickie. Jeżeli jesteś w jednej z nich, wyjdź jak Site De Rencontre France Etats Unis. 12 marca 2013 r. widzowie popularnego programu publicystycznego Moniki Olejnik Kropka nad i zostali uraczeni potokiem błyskotliwych refleksji w kontek­ ście niedawno zakończonego konklawe. W końcowej części rozmowy dzienni­ karki z ks. Kazimierzem Sową i dr. Kamilem Sipowiczem skoncentrowano się na temacie roli kobiet w Kościele. Dr Sipowicz raczył stwierdzić, że w Polsce istnieje „heretycka sekta religijna” o nazwie mariawici, która przed wojną wyświęcała ko­ biety na kapłanki1. Rozbawiony ks. Sowa z uśmiechem wspominał „Mateczkę” tak, jakby to słowo było cokolwiek gorszące lub przynajmniej śmieszne, po czym przytakując Sipowiczowi, zadekretował: „I widzi pan jak ta sekta skończyła?”2. Reakcja na tę telewizyjną rozmowę była natychmiastowa i wypłynęła ona głównie ze środowiska mariawickiego, ale także z innych małych grup wyzna­ niowych. „Mariawityzm jako ruch religijny to idea wskrzeszenia czci należnej Chrystusowi w Przenajświętszym Sakramencie, idea odrodzenia w Chrystusie Utajonym, religia mocy Bożej i wyzucia się czczych form zewnętrznych. To refor­ ma życia kapłańskiego oparta na wzorach apostołów i Chrystusa. To wreszcie de­ mokratyzacja życia kościelnego, czyli przyznanie praw ludowi do udziału w tym życiu. Mariawityzm jako zjawisko w życiu narodu to usiłowanie pchnięcia na nowe tory ludu naszego, dążenie do jego oświaty, do nauczania go samodzielności w myśleniu, niesienie mu pomocy w pracy kulturalnej dla przyszłości budowanej na gruncie zasad chrześcijańskich”3 - zdawali się grzmieć zwolennicy wyznania. Słowo sekta za każdym razem wywołuje u nas bardzo negatywne emocje i sko­ jarzenia. Sekta w ujęciu teologii katolickiej dotyczy jakiejś grupy wyznaniowej, która oddzieliła się od swojej macierzy kościelnej dla zaznaczenia swojej odręb­ ności w kwestiach doktryny, organizacji i liturgii, tworząc zupełnie nową, za­ mkniętą wspólnotę. Sekta zazwyczaj jest tajną, ukrytą grupą o skomplikowanej 1 W 1929 r. mariawici wydali postanowienie o mających nastąpić święceniach kapłańskich sióstr. Pierwsze święcenia nastąpiły 28 III tego roku, kiedy otrzymało je dwanaście kobiet. Ponadto w tym samym czasie przeło­ żona zgromadzenia - Maria Izabela Wiłucka - otrzymała święcenia biskupie. Wiadomości o święceniach kobiet opisywane były nie tylko w prasie polskiej, ale i światowej. Święceń zaniechano w 1935 r. 2 D. Bruncz, W TVN24 o prostacie, mariawitach jako „heretyckiej sekcie” - dialog kapłana z katolikiem przed apostazjt}, „Mariawita” 2013, t. 55, s. 24. 3 Działalność społeczna Kościoła Mariawickiego, [data dostępu: 2 2 IV 2013], hierarchii, tajemniczych obrzędach i nieracjonalnych zasadach wiary. Czy można więc przyznać rację doktorowi Sipowiczowi, że mariawici to tylko heretycka nic nieznacząca sekta religijna? Czy raczej warto się pochylić nad zdaniem zwolenni­ ków mariawityzmu? Czym jest sam mariawityzm i jakie jest jego miejsce w dzie­ jach Lubelszczyzny? Mariawityzm - nazwa od łacińskich słów Mariae vitam (imitantes) znaczących „Maryi życie (naśladujący)” - jest wyznaniem oryginalnie polskim, powstałym na początku XX wieku. Jego geneza jest ściśle związana z Feliksą Marią Francisz­ ką Kozłowską i doświadczonym przez nią 2 sierpnia 1893 r. objawieniem Dzieła Wielkiego Miłosierdzia4. Feliksa Kozłowska w 1883 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Cierpiących. Niedługo później wyjechała do Płocka, gdzie utworzyła Zgroma­ dzenie Sióstr Ubogich św. Klary od Nieustającej Adoracji Ubłagania, które póź­ niej przyjęło nazwę Zgromadzenia Sióstr Mariawitek Nieustającej Adoracji Ubła­ gania. 2 sierpnia 1893 r. w kościele rzymskokatolickiego seminarium duchownego w Płocku przed ołtarzem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy siostra Maria Fran­ ciszka doświadczyła objawienia nazwanego później Dziełem Wielkiego Miłosier­ dzia, podczas którego została zobligowana do zorganizowania Zgromadzenia Ka­ płanów Mariawitów Nieustającej Adoracji Ubłagania. Św. Maria Franciszka tak opisała to wydarzenie: „W roku 93. dnia 2 sierpnia, po wysłuchaniu Mszy Świę­ tej i przyjęciu Komunii Świętej, nagle zostałam oderwana od zmysłów i stawiona przed Majestatem Bożym. - Niepojęta światłość ogarnęła moją duszę i miałam wtedy ukazane: ogólne zepsucie świata i ostateczne czasy - potem rozwolnienie obyczajów w duchowieństwie i grzechy, jakich się dopuszczają Kapłani. - Widzia­ łam Sprawiedliwość Boską wymierzoną na ukaranie świata i Miłosierdzie dające ginącemu światu jako ostatni ratunek Cześć Przenajświętszego Sakramentu i Po­ moc Maryi. - Po chwili milczenia przemówił Pan: »Środkiem szerzenia tej Czci, chcę aby powstało Zgromadzenie Kapłanów pod nazwą Maryawitów, hasło Ich: ‘Wszystko na większą Chwałę Bożą i Cześć Przenajświętszej Panny Maryi’, zosta­ wać będą pod Opieką Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, bo jako są nieustan­ ne wysiłki przeciwko Bogu i Kościołowi, tak jest potrzebna Nieustająca Pomoc Maryi«”5. Z księgi objawień własnoręcznie spisanych przez siostrę Marię Franciszkę do­ wiadujemy się, że po objawieniu 2 sierpnia 1893 r. Pan Jezus wskazywał jej kon­ kretnych kapłanów, którzy ma poinformować o Dziele Miłosierdzia i ich powoła­ niu do szerzenia czci Przenajświętszego Sakramentu. Dla Mateczki było to trudne zadanie, bo z natury była nieśmiała, niektórych księży w ogóle nie znała, bo byli z innej diecezji. Nie powiodła się próba przekazania tej misji pierwszemu maria­ wicie - ks. Felicjanowi Strumiłło, gdyż wymówił się złym stanem zdrowia (rze­ czywiście po niespełna dwóch latach zmarł)6. 4 P. Jaworska, Kościół Starokatolicki Mariawitów, [w:] W drodze za Chrystusem. Kościoły chrześcijańskie w Polsce mówią o sobie, red. H. Tranda, M. Patalon, Kraków 2009, s. 167-168. 5 M. Kozłowska, Dzieło Wielkiego Miłosierdzia, Płock 1927, s. 5-6. 6 P. Jaworska, op. cit., s. 168. Pierwsi księża mariawici wywodzili się z elity duchowieństwa rzymskokatolic­ kiego. Byli to kapłani pragnący rzetelnie wypełniać swoje powołanie, na ogół mło­ dzi, aktywni i wykształceni (wielu z nich było profesorami). W okresie od założe­ nia zgromadzenia do 1904 r. należało do niego od 70 do 100 duchownych. Księża ci pochodzili z ówczesnych diecezji Królestwa Polskiego: warszawskiej, płockiej, kieleckiej i lubelskiej. Wyróżniali się wśród ogółu duchowieństwa skromnością, pobożnością, bezinteresownością (nie pobierali opłat za posługę religijną). Nie­ konwencjonalna, bo oparta na zasadach bezinteresowności i dobra społecznego praca duszpasterska, a także surowa reguła zakonna kapłanów, spowodowała ra­ dykalną odnowę duchową i moralną wiernych. Zgromadzenie Kapłanów Mariawitów przez 10 lat funkcjonowało w ukryciu. W 1903 r. kapłani mariawici uznali za konieczne oficjalne powiadomienie hierar­ chów Kościoła rzymskokatolickiego w celu uzyskania legalizacji swojego zgroma­ dzenia, choćby na szczeblu diecezji. Wobec tego do duchownych: warszawskiego abp. Wincentego Popiela-Chrościaka, lubelskiego bp. Franciszka Jaczewskiego i płockiego bp. Jerzego Szembeka, zgłosili się kapłani mariawici pełniący funkcje prowincjałów i złożyli oficjalne zawiadomienie o działającym zgromadzeniu. Na­ stępnie w 1903 r. udali się do Rzymu do papieża po zatwierdzenie7. Pod wpływem rzymskokatolickiej hierarchii duchownej Watykańska Kongre­ gacja Inkwizycji po posiedzeniu, które odbyło się 31 sierpnia 1904 r., dekretem z 4 września 1904 r. nakazała zlikwidowanie zgromadzenia mariawickiego oraz odsunięcie Marii Franciszki od kierowania siostrami i wywierania jakiegokol­ wiek wpływu na kapłanów. Mariawici uznali ten dekret za tragiczną pomyłkę i wciąż prowadzili swoją działalność. 5 kwietnia 1906 r. papież Pius X wydał potępiającą mariawitów encyklikę Tri­ bus circiter, która została odczytana w kościołach katedralnych w Warszawie, Płocku i Lublinie w Wielki Czwartek 12 kwietnia 1906 r. Następnie 30 grudnia tego samego roku został ogłoszony w diecezjach warszawskiej, płockiej i lubel­ skiej dekret Kongregacji św. Oficjum z 5 grudnia 1906 r. Dokument ten dotyczył objęcia ekskomuniką większą ks. Michała Kowalskiego i Marii Franciszki Ko­ złowskiej. Ten dzień uznaje się za datę wyłączenia mariawitów z Kościoła rzym­ skokatolickiego, a Kozłowską za pierwszą w dziejach wyklętą imiennie przez papieża kobietę. W tej sytuacji mariawici - 33 duchownych i dziesiątki tysięcy wiernych - stworzyli odrębny i niezależny Kościół8. Narodziny mariawityzmu i spowodowany tym rozłam w Kościele katolickim należy wpisać w szersze tło zjawisk społecznych i politycznych z lat 1904-1907, a nawet z okresu wcześniejszego. Historyk musi w tym miejscu zadać pytanie: czy na decyzje Watykanu wpływała wyłącznie sytuacja w Polsce i polscy hierar­ chowie? A może postawa papieża i innych decydentów watykańskich wpisuje się w jakiś model działań podejmowanych w podobnych sprawach? Otóż obserwu­ jąc pontyfikat Piusa X, można zauważyć, że nie zyskiwały jego aprobaty te idee i inicjatywy, które przeciwstawiały się monarchicznemu ustrojowi Kościoła. Pa­ pież nie sympatyzował z demokracją w każdym znaczeniu tego słowa. Wobec 7 Ibidem, s. 170. 8 Ibidem, s. 172. narastających w ówczesnym świecie nurtów liberalnych władze kościelne dążyły do umocnienia centralizacji i hierarchii, które zdolne były przeciwdziałać ten­ dencjom oddolnym. Kościół w tym czasie był bardzo wyczulony na wszelkiego rodzaju herezje9. Pismo z 2 marca 1906 r. arcybiskupa metropolity warszawskiego Wincente­ go skierowane do duchowieństwa archidiecezji nie pozostawia złudzeń: „Wróg zewnętrzny i wewnętrzny uderza na Kościół, chcą go zniszczyć, a z nim razem pogrzebać szczęście wieczne i doczesne współrodaków naszych. Wiecie, Synowi Moi, że Kościół przez wszystkie wieki swojego istnienia miał licznych i potęż­ nych wrogów; wszystkich jednak zwyciężał miłością. I dzisiaj, jeżeli chcemy iść za Chrystusem przeciwko nieprzyjaciołom naszym zewnętrznym i wewnętrz­ nym, przeciwstawiajmy miłość, tj. treść i podstawę Chrystusowego Zakonu; mi­ łość Boga i ludzi, miłość wszystkich ludzi; dobrych i złych, wielkich i malucz­ kich - w imię miłującego Chrystusa, który umarł za wszystkich, aby wszyscy byli zbawieni”10. Mariawici od samego początku spotykali się z licznymi represjami tak ze stro­ ny społeczeństwa będącego pod wpływem rzymskokatolicyzmu, jak i ze strony radykalnej prawicy chrześcijańskiej. Wokół całego ruchu narosło bardzo wiele mitów, plotek i negatywnych emocji. Bardzo często narodziny mariawityzmu wiązano z działaniem szatana albo różnymi dziwnymi zachowaniami, np. hipno­ zą czy lewitacją. W jednym z numerów „Przeglądu Katolickiego” przeczytać mo­ żemy: „zdaje się, że Kozłowska hipnotyzuje mariawitów, przynajmniej znaczną ich większość, to wysłanniczka szatana. Bo gdzie diabeł nie może, tam babę po­ śle”11. Bardzo wymowne było również porównywanie mariawitów do sekty chły- stowszczyków, której członkowie adorowali wybraną przez siebie kobietę jako matkę Chrystusa odradzającego się co roku w czasie Świąt Bożego Narodzenia12. Środowiska kościelne, wyrażając swój negatywny stosunek do zjawisk, które osłabiały tradycyjne więzi społeczne (radykalizacja postaw dokonująca się wśród części robotników i chłopów) i godziły w autorytet Kościoła, odnosiły się do nich niechętnie. Podobnie postrzegano wspólnotę mariawicką jako ruch kontestujący zastany porządek wewnątrzkościelny i zagrażający ładowi społecznemu. Obraz taki prezentowała również publicystyka katolicka. W prasie tej krytykowano ma­ riawickie praktyki religijne i nabożeństwa, o których popularności może świad­ czyć choćby częstotliwość zamieszczanych napomnień. Piętnowano katolików, którzy - nawet tylko z ciekawości - odwiedzali mariawickie świątynie. W rela­ cjach prasowych podkreślano kult założycielki, który miał stanowić centralny punkt niektórych nabożeństw mariawickich, wymieniając chociażby całowanie Mateczki w stopę czy zamieszczając tekst litanii do Feliksy Kozłowskiej. Prasa odegrała z pewnością ważną rolę w kształtowaniu wizerunku mariawityzmu 9 A. Górecki, Mariawici i mariawityzm - narodziny i pierwsze lata istnienia, Warszawa 2011, s. 165-166. 10 Archiwum Archidiecezjalne w Lublinie [dalej: AAL], sygn. „Okólniki Biskupów Obcych Dyecezji” REP. 60 XIX - 1/322: Pismo Arcybiskupa Metropolity Warszawskiego Wincentego (do duchowieństwa Archidiecezji) z 2 III 1906 r. 11 A. Górecki, op. cit., s. 275. 12 Ibidem. i miała niemały wpływ na przyjmowanie lub odrzucanie jego haseł wśród znacz­ nej części społeczeństwa13. Mariawitom zarzucono praktykę połykania tzw. „papierowych hostii” (obraz­ ków z wizerunkiem Matki Bożej Nieustającej Pomocy). Zwyczaj ten pochodził z Francji i był dość silnie rozpowszechniony w okolicach Poznania, także wśród katolickiej inteligencji. Zdaniem prasy połykanie takich obrazków przez maria­ witów miało im zastępować Komunię Świętą. Pojawiała się również informacja, że w okresie późniejszym w podobnym celu wykorzystywano włosy Franciszki Kozłowskiej14. Ruch mariawicki bardzo dynamicznie rozwijał się na terenie Lubelszczy­ zny. To właśnie tutaj w początkach XIX w. powstawały i zawiązywały się grupy, wspólnoty, kaplice i parafie Czcicieli Przenajświętszego Sakramentu. Za najstar­ szą parafię mariawicką w lubelskiem uznaje się tę zawiązaną w Markuszowie koło Lublina, która - jak się przyjmuje - powstała w grudniu 1905 r., kiedy do wsi przybył ks. Piotr Goliński - mariawita. Od samego początku rozpoczął on nakła­ nianie parafian do swoich przekonań religijnych, zachęcając wiernych do częstej komunii i spowiedzi oraz adoracji Przenajświętszego Sakramentu. O działalności ks. Golińskiego donosiła także ukazująca się wówczas „Ziemia Lubelska”: „Jak i inni mariawici mówił ciągle on ludowi, że jest św. Zakonnica, która miała obja­ wienie, że tylko przez wprowadzenie praktyk: adoracji Najświętszego Sakramen­ tu, częstej Komunii Św. i czci dla Matki Boskiej Nieustającej Pomocy świat się od­ rodzi duchowo. Zapisywał więc do adoracji nie tylko w parafii markuszowskiej, ale i w sąsiednich, i około 7 tys. ludzi zdołał pociągnąć za sobą. Mówił, że biskupi i księża przeciwko tym praktykom powstawać będą, że kto się nie zapisze do ad­ oracji Najświętszego Sakramentu i innych, to na potępienie wieczne pójdzie. Stąd powstało rozdwojenie w parafii i lud biedny nie wiedział, czego się trzymać”15. Szósta parafia mariawicka na ziemiach polskich została utworzona w Żarnow­ ce. Wyłoniła się ona z parafii rzymskokatolickiej w Grębkowie (i początkowo tam się mieściła). Tamtejsi duchowni - ks. Michał Mystkowski i ks. Henryk Ciem- niewski, którzy z wielu względów nie wypełniali należycie swoich obowiązków, nie cieszyli się najlepszą opinią wśród wiernych. Parafianie wielokrotnie prosili biskupów o zmiany, ale bez rezultatów. Ludność miejscowa zaczęła uczęszczać na nabożeństwa do parafii mariawickiej w Wiśniewie16. 10 lutego 1906 r. parafianie listownie zwrócili się do biskupa Jaczewskiego, z in­ formacją, że przechodzą pod kierunek księży mariawitów, warto przytoczyć frag­ ment tej wiadomości: „My niżej podpisani mieszkańcy parafii Grębków powiatu Węgrowskiego, guberni siedleckiej, niniejszym oświadczamy, że wyłączamy się spod opieki duchownej Waszej Ekscelencji i nie życzymy sobie, aby nam przysyłał teraz i na przyszłość swoich księży do zaspokajania naszych potrzeb duchowych, gdyż odtąd radzić sobie będziemy i dodajemy, że kopię niniejszego oświadczenia 13 Ibidem, s. 240. 14 Ibidem, s. 273. 15 AAL, sygn. „Akta o sekcie Mariawitów” REP. 60. XIII - 1/263: List Wikariusza parafii Markuszowskiej z 10 III 1906 r. do Księdza Kanonika Dziekana dekanatu Puławskiego. 16 W. Kowalczewski, Parafia Kościoła Starokatolickiego Mariawitów pod wezwaniem Przemienia Pańskiego w Żarnowce, Żarnówka 2011. przesłaliśmy na ręce Jaśnie Wielmożnego Generał-Gubernatora Warszawskiego i Wielmożnego Gubernatora Siedleckiego wraz z propozycją, żeby akta stanu cy­ wilnego odtąd były prowadzone przez urzędy gminne”17. Petycję o tej samej treści wysłała kilka dni później parafia w Żeliszewie. Do parafii w Grębkowie przybył wówczas ksiądz mariawita Józef Szymanow­ ski, a jego następcą został później ks. Adam Furmanik. W 1906 r. po wciąż trwa­ jących prześladowaniach mariawitów życie liturgiczne przeniosło się z Grębkowa do Żarnówki. Początkowo regularne nabożeństwa odprawiano w domu Feliksa Boruca, a dwa miesiące później we wsi stał już drewniany kościół. 15 lutego 1906 r. nowy ruch religijny dotarł do Żeliszewa. To w tym dniu powstała tutaj parafia Kościoła Mariawickiego. Mieszkańcy wsi dowiedzieli się o istnieniu omawianego w niniejszym tekście ruchu od wiernych z Cegłowa i Wi­ śniewa - miejscowości znajdujących się w okolicach Mińska Mazowieckiego. Przebywający na inspekcję w tym czasie rzymskokatolicki ks. Stanisław Plesz- czyński wspominał, że sytuacja w Żeliszewie była bardzo napięta. Ludność miej­ scowa zdecydowanie opowiadała się za mariawityzmem, chociaż z jednej strony powiedzieć można, że w zasadzie popierali oni nie tyle nowy prąd religijny, co mariawickiego proboszcza. Biskup rzymskokatolicki Franciszek Jaczewski w liście aposto Awantura o wikarego - czyli zapomniana wojna religijna Walki religijne w Polsce kojarzą się raczej z wiekiem XVI lub XVII, a nie XX. W pierwszej dekadzie XX wieku w kilku miastach okręgu łódzkiego doszło do regularnej wojny ulicznej między katolikami a mariawitami. Szczególnie ostre starcia wybuchły w 1906 roku w Zgierzu, gdzie mariawici siłą zajęli jedyną świątynię miasta. Zajścia tłumiła rosyjska żandarmeria oraz wojsko. Byli ranni i 1905-1906 przeszły do historii jako czas rewolucji, a nie walk religijnych. W Rosji wrzało. Car Mikołaj II pod naciskiem poddanych oraz w wyniku przegranej wojny z Japonią zgodził się na reformę ustroju i powołanie Dumy. Spowodowało to także rozruchy w warszawskie, a przede wszystkim łódzkie ulice wyszli robotnicy, aby walczyć o swoje prawa. Bojowcy otworzyli ogień do rosyjskich żołnierzy, a także do swoich politycznych konkurentów. PPS Frakcja Rewolucyjna i Narodowa Demokracja nierzadko walczyły ze sobą. Tymczasem na ziemi łódzkiej wybuchła... wojna jaki jest, każdy widziW ostatniej dekadzie XIX stulecia, w Kościele rzymskokatolickim w zaborze rosyjskim rozpoczęły działalność ruchy mające na celu jego "odnowę moralną".Po powstaniu styczniowym Kościół stracił sporo majątków klasztornych skonfiskowanych przez władze, a klerowi poważnie ograniczono uposażenia. Zaowocowało to z jednej strony pobudzeniem nastrojów patriotycznych, z drugiej jednak - zaniedbaniem przez część duchowieństwa pracy z parafianami, bagatelizowaniem wiernych i ich potrzeb duchowych; w skrajnych wypadkach dochodziło nawet do naruszenia przez księży norm w Płocku ruch mariawicki, nawołujący między innymi do odnowy moralnej stanu kapłańskiego, zyskiwał w tej sytuacji coraz więcej zwolenników, szczególnie w biedniejszych kręgach społeczeństwa. Kiedy w 1906 roku mariawici zostali obłożeni ekskomuniką, zerwali z Rzymem. Wtedy też po raz pierwszy doszło do konfliktów między zwolennikami obu Łodzi, największym mieście guberni piotrkowskiej, żyło około 28 tysięcy mariawitów skupionych w trzech parafiach. Regularne walki bratobójcze zapoczątkował napad narodowców na księdza mariawickiego - Pawła Skolimowskiego. W obronie zaatakowanego kapłana stanęli współwyznawcy. Podczas starcia kilku mariawitów zabito, a kilku odniosło rany. Tak się akurat złożyło, że katolicy byli narodowcami, a mariawici - socjalistami. Jak można się łatwo domyślić, kilka dni później mariawici wzięli krwawy odwet na narodowcach. Starcia te opisywano potem jako potyczki dwóch konkurencyjnych stronnictw politycznych, choć w rzeczywistości ich powodem były waśnie religijne. Areną walk stała się przede wszystkim robotnicza dzielnica kółka różańcowegoNieco inny przebieg miały wydarzenia w Zgierzu. W pierwszą niedzielę lutego 1906 roku, podczas sumy, wikary zgierskiej parafii świętej Katarzyny (jedyny katolicki kościół w mieście) Józef Pągowski w swym kazaniu napiętnował nadużycia popełniane przez hierarchię katolicką, a w szczególności przez zgierskiego proboszcza Romana Rembielińskiego. Następnie ogłosił przejście na mariawityzm. Błyskotliwe kazanie sprawiło, że razem z wikarym z Kościoła odeszło... około 90 procent parafian (!). Obecnemu na mszy proboszczowi nie pozwolono wejść na ambonę, a wzburzony tłum poturbował go i wyrzucił z kościoła. Nowo upieczeni mariawici zajęli świątynię. Szeregi zbuntowanych parafian szybko jednak zaczęły topnieć."My, niżej podpisani parafianie zgierscy, tak z miasta, jako i z wiosek, niniejszym oświadczamy, że od wiary ojców naszych, to jest od Kościoła Świętego Rzymsko-Katolickiego jedynie prawdziwego [...] nigdy nie mieliśmy nawet ani myśli oderwać się [...] Zaś dane przez nas podpisy rzekomo [!] na obronę byłego wikarego naszego X. Józefa Pągowskiego były podstępem bez naszej wiedzy i zgodzenia się z naszej strony poczynione". Tego typu deklaracje, z kilkoma tysiącami podpisów każda, były zbierane przez proboszcza Rembielińskiego już w połowie lutego 1906 świątynia nadal jednak znajdowała się w rękach mariawitów, mniej licznych, ale za to bardziej zdeterminowanych. Proboszcz zwrócił się o pomoc do władz rosyjskich - kościół odzyskał przy pomocy wojska. Zebrani w kościele mariawici na widok karabinów nie stawiali oporu i pod eskortą przemaszerowali ulicami miasta. Nie obyło się jednak bez ofiar, żołnierze poturbowali bowiem kilkanaście początku marca do Zgierza przybył arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski i powtórnie wyświęcił świątynię zbeszczeszconą przez "mankietników" (mariawiccy księża zawijali mankiety rękawów)."Kościoła naszego strzeże oddział wojska" - powiedział proboszcz Rembieliński w wywiadzie udzielonym 10 marca 1906 roku reporterowi Tygodnika Ilustrowanego. "Odtąd niepowtarza się już niewpuszczanie mnie do świątyni. [...] a władze wojskowe i administracyjne mają nakaz natychmiastowego przywrócenia porządku. Wojsko ma nakaz użycia broni palnej...".Reporter zauważył, że wśród zgierskiej ludności panował duży niepokój. "Mankietnicy szykują wielką procesję, aby księdza wprowadzić do kościoła" - zanotował. "To nie żarty, zapowiedź grozi formalną bitwą. A zwłaszcza w Zgierzu może być ona bardzo krwawa". W kilka dni potem mariawici zajęli siłą katolicką dla wszystkich! Oprócz kościoła św. Katarzyny katolicy mieli jeszcze modrzewiową kaplicę na cmentarzu. Mariawici urządzili w niej swoją świątynię. Katolickim konduktom pogrzebowym kazano płacić za wejście na teren miejskiej nekropolii, dla wiernych była to jawna prowokacja. Zbierali więc siły pod hasłem: "Cmentarz dla wszystkich!"."Dnia 23-go lipca wieczorem na cmentarzu grzebalnym w Zgierzu, podczas pogrzebów prawowitego katolika i kozłowity [mariawity - red.] doszło do bójki, a następnie strzałów, na odgłos których przybyło wojsko, do którego z za muru cmentarnego oddano strzały. Wojsko odpowiedziało salwami, następnie wkroczyło na cmentarz, aresztując 12 osób". - donosiła ówczesna prasa. Takie potyczki zdarzały się prawie codziennie, aż do wczesnej jesieni, kiedy mariawici opuścili jednej ze starych zgierskich rodzin krąży opowieść o tym, jak ulicą Piotra Skargi kozacy ścigali człowieka (prawdopodobnie mariawitę). Właściciel jednego z domów przy tej ulicy, pomógł uciekinierowi i ukrył go w... ustępie. Jakiś czas później tą samą ulicą rozwścieczony tłum gonił rosyjskiego żołnierza. I dla niego znalazło się miejsce w tym samym przydomowym przedłużanie się zamieszek religijnych w Łódzkiem duży wpływ miała polityka władz carskich. W niespokojnym roku 1906 starano się wygrywać jednych przeciwko drugim. Mariawitów przedstawiano najczęściej jako socjalistów i wichrzycieli (inna sprawa, że rekrutowali się oni głównie z szeregów proletariatu oraz biednych chłopów), co wrogo usposabiało do nich zwolenników endecji. "Niech się Polaczki ganiają po ulicach - z rozbrajającą szczerością pisano w raportach do Petersburga. - Nie będą mieć czasu na politykowanie".Mariawici zakupili w końcu plac w dzielnicy Przybyłów i tam, przy jednej z uliczek, którą odtąd zwano Mariawicką (dziś Słowackiego) rozpoczęli budowę swojej świątyni, szkoły i dwóch świątynia ta należy do katolików. Najprawdopodobniej (trudno to dziś ustalić) niepokorny wikary wrócił na łono Kościoła powszechnego. Na łożu śmierci (w 1947 roku) miał się pogodzić z proboszczem świętej Katarzyny, wyrazić swą skruchę i zapisać cały majątek na rzecz tego wielu domach w Zgierzu i okolicy wiszą dziś na ścianach obrazy "Matki Bożej Nieustającej Pomocy". Niewielu orientuje się jednak, że taki właśnie wizerunek Madonny był symbolem pierwszego etapu mariawickiej schizmy. To ostatnie echo konfliktu sprzed prawie stu stara świątynia mariawitów przy ulicy Słowackiego* * * * * * * * * * * * * * MariawiciTwórczynią i duchową przewodniczką ruchu była zakonnica, siostra Maria Franciszka Kozłowska. W 1887 roku założyła w Płocku Zgromadzenie Sióstr Ubogich św. Matki Klary. 2 sierpnia 1893 roku podczas modlitwy miała doznać pierwszego poznania Dzieła Wielkiego Miłosierdzia dla świata. Zasadniczą myślą posłania była konieczność odnowy moralnej kapłanów, którzy swym grzesznym życiem przyczynili się do powszechnego upadku obyczajów. Ratunkiem przed zagładą miało być rozwijanie kultów maryjnego i eucharystycznego. Niebawem też powstało Zgromadzenie Kapłanów Mariawitów i Zgromadzenie Sióstr hierarchia kościelna była od początku niechętnie nastawiona do ruchu, jednak nie treść krytyki budziła dezaprobatę, lecz jej forma. "Na własną rękę starają się zreformować swój stan i społeczeństwo, a przecież reforma powinna wyjść z góry, z wyżyn Stolicy Piotrowej" - uważali listy pasterskie traktowały problem bardzo delikatnie, określając mariawitów jako duchowieństwo, które "cele ma chwalebne, ale lekceważyło karność i hołdowało samowoli".4 września 1904 roku Kongregacja Świętej Inkwizycji orzekła rozwiązanie Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów. Ustanowiono specjalnego spowiednika biskupiego dla Kozłowskiej, który "miał ją wyleczyć z halucynacji". Po prawie dwóch miesiącach oczekiwań Stolica Apostolska potępiła mariawityzm za podejrzane uleganie majakom Kozłowskiej i odpowiedzi mariawici ogłosili Credo, w którym czytamy między innymi, iż "Mariawici wierzą, że modlitwa do Marii Franciszki [Kozłowskiej] nie tylko pożyteczna, ale konieczna jest do odparcia szatańskich zasadzek i do utwierdzenia duszy w łasce Bożej". Tak oto założycielka ruchu stała się pośredniczką w zbawieniu, co było nie do przyjęcia dla Kościoła. 30 grudnia 1906 roku w polskich świątyniach odczytano imienną ekskomunikę nałożoną na siostrę Marię Franciszkę Kozłowską przez papieża Piusa działają dwie odrębne wspólnoty mariawickie - Kościół Starokatolicki Mariawitów i Kościół Katolicki Mariawitów. Największe skupiska znajdują się w okolicach Płocka, Strykowa i Łodzi. Liczbę mariawitów szacuje się na ponad 30 tysięcy. * * * * * * * * * * * * * * Autor dziękuje Maciejowi Wierzbowskiemu, pracownikowi Muzeum Miasta Zgierza, za udzielenie cennych Państwo: Dominik Kaźmierski - Ile lat miała Maryja gdy została wzięta do nieba Zdrowaś Mario czy Maryjo Siostra Maryi Jakie imiona nosili rodzice Maryi Jak łatwo bowiem zauważyć, forma Maryja jest wyrazem trójsylabowym (Ma-ry-ja), podczas gdy Maria składa się z dwóch głosek (Ma-ria). Wyświetl całą odpowiedź na pytanie „Dlaczego maryja a nie maria”… Ile lat miała Maryja gdy została wzięta do nieba Ile natomiast miała lat, gdy przyszło Jej odejść? W średniowieczu wierzono, że ziemska wędrówka Matki Bożej trwała 63 lata. By to upamiętnić, różańce miały właśnie tyle paciorków. Zdrowaś Mario czy Maryjo Decyzja biskupów dotyczy modlitwy Pozdrowienia Anielskiego, w której poprawna formuła to „Zdrowaś Maryjo” (nie „… Mario„), „błogosławionaś Ty między niewiastami” (a nie np. „błogosławiona jesteś”). Siostra Maryi Anna, żona Joachima, miała być siostrą Elżbiety, matki Jana Chrzciciela, czyli zgodnie z tą tradycją Maria była siostrzenicą Elżbiety. Niektórzy uważają, że siostrą Marii była też Salome, żona Zebedeusza, której dwaj synowie, Jakub i Jan, byli uczniami Jezusa. Jakie imiona nosili rodzice Maryi Według tych tekstów rodzicami Marii byli Joachim i Anna. Małżonkowie długo nie mogli doczekać się potomka. Przysięgli Panu, że jeżeli da im dziecko, oddadzą je na służbę Bogu. Pewnego dnia Annie ukazał się anioł, który oznajmił, że dziecko, które urodzi, będzie wielbione przez cały świat. Najważniejszą przyczyną rozwoju sekt jest duchowa niewiedza ich członków połączona z przekonaniem, że sami są najlepszymi ekspertami w sprawach wiary. Wspólnota może zacząć schodzić na bezdroża, jeśli zacznie odchodzić od wiernego wsłuchiwania się w nauczanie Kościoła, a zacznie ufać własnym odczuciom. To jeden z najniebezpieczniejszych konfliktów, bo ocierający się o autonomię sumienia. Wspólnota (łac. communio) oznacza związek między osobami oparty na trwałych więzach wewnętrznych. Natomiast pojęcie „sekta” wywodzi się z łacińskiego secta. Źródłosłów słowa secta jedni wyprowadzają od łacińskiego słowa secare (odcinać, odrąbywać) i wówczas sekta oznaczałaby grupę czy wspólnotę religijną, która przez doktrynę i praktykę życiową tworzy jakąś dysydencką, oddzieloną mniejszość w stosunku do pewnej wielkiej, centralnej wspólnoty, która oderwała się od któregoś z wielkich Kościołów. Według innych łacińskie słowo secta wywodzi się od czasownika sequor (iść, podążać za kimś). Secta, oznacza więc według nich, drogę, którą się podąża, „sposób życia” czy postępowania. Spoglądając na historię powstawania sekt można zaobserwować, że każda z nich rozpoczynała się od powstania wspólnoty religijnej. Najważniejszą przyczyną rozwoju sekt jest duchowa niewiedza ich członków połączona z przekonaniem, że sami są najlepszymi ekspertami w sprawach wiary. Wspólnota może zacząć schodzić na bezdroża, jeśli zacznie odchodzić od wiernego wsłuchiwania się w nauczanie Kościoła, a zacznie ufać własnym odczuciom. To jeden z najniebezpieczniejszych konfliktów, bo ocierający się o autonomię sumienia. Sumienie nie potrafi samo z siebie tworzyć prawdy, ono potrafi tylko prawdę odkrywać. Bo jest przecież tylko jedna prawda, a jest nią Pan Bóg. W zależności więc, co sumienie uzna za źródło dla swoich osądów, będzie ono oceniało rzeczywistość wiarygodnie albo fałszywie. Jeśli na przykład zbytnio zaufa się sobie samemu albo temu co sądzi wspólnota, a nie będzie się szukało odpowiedzi: „co Pan Bóg na to?”, wówczas można zewnętrznie pozostawać jeszcze w Kościele., ale wewnętrznie być już na bezdrożach chrześcijaństwa. Jeżeli więc chcemy pozostać wierni Chrystusowi i mieć pewność, że wspólnota w której trwamy jest wspólnotą chrześcijańską, musimy podjąć wysiłek gruntownego studium Pisma Świętego oraz pogłębiania swojej wiedzy religijnej i teologicznej w tradycji Kościoła. Pierwszy etap zawiązania się i funkcjonowania każdej grupy stanowi stworzenie więzi między członkami wspólnoty. Powstawanie więzi samo w sobie wydaje się pozytywne, bowiem pozwala człowiekowi doświadczyć braterstwa i radości wspólnego budowania. Stworzenie więzi zawsze jednak rodzi dylematy. Może powstać konflikt wartości: komu służyć? Może pojawić się na przykład dylemat wyboru między rodziną a wspólnotą albo pracą a wspólnotą albo przyjaciółmi a wspólnotą. Aby wspólnota nie stanęła nigdy ponad życiowymi zobowiązaniami, trzeba zadbać o uporządkowaną hierarchię wartości. Właściwym środowiskiem życia duchowego jest dla człowieka wierzącego wspólnota Kościoła i wspólnota jego rodziny czyli Kościoła domowego. Mała grupa (np. ruch, stowarzyszenie, droga, kółko itp.) pełni rolę służebną wobec tych naturalnych środowisk życia chrześcijańskiego i ludzkiego. Człowiek zbawia się w Kościele i w rodzinie. Można zatem powiedzieć, że człowiek wchodzi do małej grupy, po to, by z niej powrócić ubogaconym do właściwego sobie środowiska życia. Rolą małej grupy jest zatem pomóc człowiekowi realizować swoje chrześcijaństwo w Kościele i swoje człowieczeństwo w domowym Kościele, czyli w rodzinie. Zdarza się czasami, że trudności i problemy rodzinne są tak duże, iż wydaje się lepiej zupełnie je zostawić, a zająć się tylko Panem Bogiem. Mała grupa, w której się formuję, nie może zastąpić mi rodziny, ale ma pomóc mi się w niej odnaleźć. I tylko wówczas udział w małej grupie stanie się dla mnie błogosławieństwem, kiedy dzięki temu stanę się pełniejszym człowiekiem w rodzinie i głębszym chrześcijaninem w Kościele. Szczególną rolą w powstawaniu każdej grupy odgrywa postać lidera. To właśnie od jego postawy zależy czy wspólnota zachowa jedność wiary Kościoła i posłuszeństwa Słowu Bożemu czy lider ulegnie pokusie kontrolowania wiary innych i wyciągnięcia własnych korzyści. Nie wolno liderowi wykorzystywać swoich darów i umiejętności jako ośrodka władzy, by zamiast wokół Chrystusa gromadzić uczniów wokół siebie. Nie wolno mu uważać się jako wyjętego z podlegania osądowi Słowa Bożego. Sekta tym się różni od wspólnoty, że jej celem nie jest zostanie żyjącą cząstką ciała Chrystusa, lecz beneficjum na którym można się osobiście wzbogacić. Drugą kryterium odróżnienia wspólnoty od sekty jest stosunek do nauki Pisma Świętego. Przywódcom sekty obojętne są reguły Pisma. Założyciel sekty Dzieci Boga David Berg ogłosił, że żona z którą wziął rozwód stanowi „Stary Testament” a sekretarka z którą się związał „Nowy”. Głównym celem przywódcy sekty czynią przywiązanie ich zwolenników do organizacji. Prawie zawsze ta łączność uzyskiwana jest przez strach, a celem działania sekty czyni zniewolenie. W związku z tym prawie wszystkie sekty cechują się centralistyczną bezwzględną i dyktatorską strukturą organizacyjną. Często daje się zauważyć taką zależność, że im mniej prawdy wskazuje dany ruch, tym surowiej musi być zorganizowany. Tam gdzie jest prawda, sama pojawia się lojalność, tam gdzie jej nie ma, muszą ją podtrzymywać kajdany strachu. Sekty wymagają od swoich zwolenników bezwarunkowego oddania i zniewalają ich całym szeregiem niewykonalnych reguł dotyczących zachowania. Każda sekta chce doprowadzić swoich zwolenników do momentu w którym nie będą w stanie myśleć o czymkolwiek innym niż przynależność do ruchu i do ich ludzkiego przywódcy. Osoba należąca do sekty jest tak samo zniewolona poprzez jej doczesne życie religijne jak wcześniej przez grzech. Dokładnie to zarzuca Jezus faryzeuszom: Wkładacie ludziom ciężary nie do uniesienia (Łk 11,46). Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako niewolnik (2 P 2,19). Jeśli przywódca werbuje słowami „Chodź do Jezusa” w rzeczywistości oznacza to: „Ty należysz do mnie”. Jako chrześcijanie powinniśmy przestrzegać zasady Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajmy w niej i nie poddawajmy się na nowo pod jarzmo niewoli (Ga 5,1). Jeżeli chrześcijanie czują się zobowiązani do wierności, to dzieje się to przez miłość, która została wlana w ich serce przez Ducha Świętego, a nie przez zniewalającą organizację. Wspólnota ma wspomagać pragnienia duchowe – pragnienie świętości, a nie wyręczać człowieka w realizacji tego pragnienia. Chrześcijanin powinien unikać życia w chmurze euforii i poszukiwania duchowych ekstrawagancji, zamiast tego wsłuchiwać się w Pismo Święte wzywające do staranności, roztropności, ostrożności, czujności i jasnego umysłu. Ks. Ziemowit Stodulny - kapłan Archidiecezji Poznańskiej. Ukończył studia magisterskie i licencjacko - doktoranckie na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Obronił pracę magisterską "Problemy moralne związane z działalnością sekt na podstawie dokumentu watykańskiego „Raport albo nowe ruchy religijne – wyzwanie duszpasterskie". Ukończył studia podyplomowe z Pedagogiki Specjalnej UAM w Poznaniu oraz Pedagogiki dla Teologów. Ukończył studia magisterskie z dziedziny pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi oraz Podyplomowe Studium Rodziny na Wydziale Teologicznym UAM. Obecnie jest studentem studiów doktoranckich z dziedziny pedagogiki ogólnej na KUL. 1. W świetle prawa Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Chrześcijan Baptystów w RP jest jednym z 15 oficjalnych Kościołów i związków wyznaniowych, posiadających ustawę o stosunku Państwa Polskiego do tego związku wyznaniowego. Są też one nazywane „kościołami i związkami wyznaniowymi ustawowymi” Patrz: 2. Nie pasują do nas wyróżniki sekt: nie mamy guru, za którym podążamy ani centralnego ośrodka kierowania, nie manipulujemy ludźmi i dokładamy wszelkiego wysiłku aby osoby które dołączają do nas podejmowały własne decyzje, zawsze też mają wolność aby przestać mieć z nami wspólnotę czy nas lubić, nie głosimy nowej nauki, staramy się być wiernymi Słowu Bożemu rozpoznanemu przez Izrael (Stary Testament) i Kościół Powszechny (Nowy Testament) jako Objawione Słowo ponad 1500 lat temu, 3. Wyznajemy Credo Apostolskie i Nicejskie. 4. W Polsce jesteśmy kościołem mniejszościowym ale w skali światowej baptyści to ok 100 mln ochrzczonych w wieku świadomym (33 mln w USA). 5. Różnice w sposobie kultu w stosunku do dominującego w Polsce Kościoła Rzymskiego, nie są wystarczającym argumentem aby kwalifikować nas jako sektę. 6. Nie odżegnujemy się od narodowej kultury, zobowiązań wobec Państwa czy służby wojskowej, wskazując jednocześnie na narodowe wady i grzechy – zakodowane również w kulturze. 7. Staramy się być gorliwymi w wierze i praktycznie stawiać przyszły świat (Boże Królestwo Chwały) ponad światem dzisiejszym. Jednocześnie dokładamy wysiłków aby zgodnie z Przykazaniem Bożym “Pracować przez sześć dni a w siódmym odpoczywać”. Działamy zgodnie z mądrym powiedzeniem Marcina Lutra: “Choćby jutro miał nastąpić koniec świata i tak posadzę dziś drzewo.” Poniżej link do forum, na którym stawiana jest sugestia, że kilka stron z “ostrzeżeniami od zrozpaczonych matek” w polskim internecie, sugerujących, że jesteśmy sektą – zakłada jeden człowiek, który w swej gorliwości – gra nie fair. Zdarzają się wśród nas, jak wszędzie, ludzie niegodni. Wstydzimy się za nich. Ten wpis został opublikowany w kategorii Baptyści, PiO. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

czy mariawici to sekta